Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

sobota, 12 lipca 2014

Koniec wakacji

     Wszystko co dobre kończy się dziwnie szybko,urlop też.A może urlop szczególnie:))Mój niestety też dobiega końca :(Jeszcze pozbierać i spakować porozrzucane wokół klamoty,ogarnąć auto z kurzu leśnych dróg i nadmorskiego piasku,"niedźwiedzia "z familią i w drogę.
A było tak miło....

Lubię Szwecję z jej dziką przyrodą.




Wokół lasy,jeziora,rzeki i niewielu turystów .Urocze,pochowane w lasach  domki pomalowane na tak charakterystyczny dla Skandynawii ,czerwony kolor.


"Oryginalna farba w kolorze czerwieni wyrabiana jest od 1764 roku z pigmentów zawartych w produktach ubocznych, rodzaj szlamu, kopalni miedzi w Falun w hrabstwie Dalarna.
Szlam to ponad dwadzieścia minerałów, między innymi krzemian żelaza, dwutlenek krzemu, miedź, cynk, ale również śladowe ilości aluminium i ołowiu, które mogą być trujące. Dlatego do farby załączone jest ostrzeżenie przed malowaniem nią powierzchni dostępnych dla dzieci, które (o zgrozo) mogłyby je lizać.
Szlam jest płukany, przesiewany i wypalany a potem mielony aż do uzyskania miałkiego pigmentu. Ten z kolei gotuje się z wodą, żytnią mąką i olejem lnianym i w ten, niezmieniony od lat 1920, sposób powstaje sławna farba.
Zależnie od temperatury wypalania pigmentu uzyskuje się różne odcienie czerwieni, od wpadającej w czerń, przez ciemną, uznawanej za klasyczną, do jasnej i jaskrawej. Różne odcienie były popularne w różnych okresach. Współcześnie produkowana jest także ciemna zieleń z Falun. Jest mieszanką czerni i ochry. Wszystkie te kolory mają niespotykaną głębię. I chociaż farby są aksamitnie matowe w  promieniach słońca połyskują  drobinami krzemu, a w ciepłym świetle późnego popołudnia nabierają intensywności, czasami wręcz świecą."
źródło :http://tytuurzadzisz.pl/falu-rodfarg-czerwien-z-falun/

Niestety nie miałam szczęścia i nie było grzybów,które uwielbiam zarówno zbierać jak i zjadać.Udało się tylko nieco kurek uzbierać i 1 kozaka:))
Za to były jagódki,poziomki i już widać dojrzewającą żurawinę :))
Trochę szwendania się po okolicy a że morze odległe o "rzut beretem"więc głównie tam :))
Torekov

Torekov

Torekov

Dalej Båstad,miasteczko letniskowe 
Spacerując po kamienistym wybrzeżu ze zdziwieniem  poczuliśmy intensywny ,bardzo przyjemny kwiatowy zapach.Ze zdziwieniem bo np.zapach jaki poczuliśmy  w Torekov,choć mu nie zbywało na intensywności to przyjemnym w żadnym razie nie można go było nazwać:))Początkowo nie mogliśmy dojść co to jest aż dotarliśmy do miejsca gdzie bujnie rósł wiciokrzew pomorski .    
  Båstad jest znane z rozgrywanego tutaj na kortach ziemnych od 1948r turnieju tenisowego SkiStar Swedish Open.W tym roku rozgrywany jest właśnie teraz stąd miasteczko dość zatłoczone bo i "zwykłych"letników mnóstwo.Wśród nich można tu (podobno) spotkać Joannę Liszowską,gdyż jej mąż posiada(ł?)tu letnią rezydencję .

Można też zobaczyć wojenne "pamiątki"w postaci bunkrów przy morzu.



Wizyta w Laholm
Szwedzkie miasta wydają mi się  podobne do niemieckich,też takie porządne,czyste,zadbane.

Laholm leży nad rzeką Lagan skąd wędkarze wyciągają np.wspaniałe łososie.Ale nad tą rzeką zafascynowało mnie co innego,a mianowicie fakt ,że znajduje się przy niej 21 elektrowni wodnych.Działających rzecz jasna!Laholm ma też swoją ,miejską.

Chodnik świeżo obsadzony bukami i......pomidorami:))



Jako się rzekło morze w zasięgu ,więc nie można sobie było odmówić kąpieli i plażowania.Czasem wyglądało to tak:)))
A czasem tak:)))

Na wiele plaż można wjechać samochodem i Szwedzi chętnie wjeżdżają,parkują nad samym morzem i piknikują.Też korzystałam z tej możliwości -podjechać,kąpiel w morzu,w samochód i z powrotem:)))
Nie zawsze włączała nam się "szwendaczka",czasami przesiedziało się spokojnie w ogrodzie pod brzózkami,wśród kwiatów,bujając w obłokach:)))I popijając np.pyszne ,owocowe,produkowane w Halmstad piwko:))

A wieczorową porą spacerek z pieskiem:))



Urlop bez robótek byłby jednak jakoś niepełny tak więc machnęłam grube skarpeteczki,skończyłam wreszcie drugą firankę ......
....i zaczęłam kolejną robótkę:))
Zwłaszcza,że nie zawsze było słonecznie,czasem było tak:))

I jeszcze na koniec pochwalę się prezentem jaki otrzymałam:)


I po urlopie :(
 Idę się pakować :(

16 komentarzy:

  1. Śliczne wspomnienia, piękne widoki!
    Skarpetki zrobiłaś bez pięty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tosiu zazdroszczę Ci tak cudnych wakacji.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje były udane tylko jak zawsze za krótkie:))

      Usuń
  3. Widoki cudne, wspomnień moc, zdjęcia na pocieszkę, a najważniejsze, że odpoczęłaś:). Robótkować można wszędzie, nie przeszkadza to w urlopie, ciekawa jestem firanki, a skarpety świetne, zwłaszcza na letnie poranki:). Pozdrawiam z rosą na stopach:)). Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu,firanka to zwykła siatka,już to wiosną po zrobieniu pierwszej pokazywałam ,co mniej więcej chcę zrobić:))

      Usuń
  4. Zrobiłaś wspaniałą relację z pobytu za morzem. Poparłaś ją pięknymi zdjęciami. Nigdy nie byłam w żadnym z krajów Skandynawskich. Zawsze mi się podobały. Jeśli miała bym spędzić urlop poza granicami Polski , chętnie udała bym się na północ. Mam nadzieję , że pojadę w tym roku do mojej ukochanej Krynicy Morskiej. Oby się udało. Być może dziś już jesteś w drodze. Szczęśliwej podróży. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki żeby się z Krynicą udało:))
      Rzeczywiście jechałam dzisiaj ale już jestem na miejscu.Podróż dzisiaj ciężka była,najpierw lało a potem zatłoczona autostrada i korki:(A Ty Jadziu w jakie strony teraz będziesz jeździć skoro też masz dziecko "wyjechane"?

      Usuń
    2. No niby nie daleko , ale ni da się do nich wpaść na jeden dzień. Nie da się. Zurych w Szwajcarii.

      Usuń
  5. Tonko, wyglądasz przepięknie na tle Szwecji, ale jednak wolę jak jesteś bliżej :))) Urzekające miejsca, idealne do wypoczywania, dziękuję za rewelacyjną wycieczkę. Jesteś w tym Mistrzynią!
    Ciekawe co to takie pastelowe zaczęłaś??? Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Eluś:))Patrz,jak jestem bliżej to w takim pędzie,że nawet nie zadzwoniłam,ale nadrobię,obiecuję:))To pastelowe to wyrabianie zapasów,coś rozpinanego,zobaczymy co wyjdzie:))Buziaki:))

      Usuń
  6. Cudne zdjęcia :-)
    Uwielbiam północ naszego kontynentu mimo, że nie miałam przyjemności jeszcze tam być... Ale wiem na 100 %, że dobrze bym się tam czuła ;-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale świetna relacja. Czuję się jakbym też tam była.
    Zdjęcia rewelacyjne.
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, chciałabym być tam, gdzie Ty, i zobaczyć wszystko na żywo. Zdjęcia są piękne, ale to nigdy nie jest to samo :)
    Oby powrót do rzeczywistości był miły i niezbyt wymagający :)

    OdpowiedzUsuń