Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

piątek, 22 sierpnia 2014

6 m sznurka....

...własnoręcznie na szydełku wydziergałam.

Na co mi sznurek?
Swojego czasu zrobiłam kamizelkę .Niby ok ale jakaś taka nijaka była ,nudna po prostu.Do tego nie miała zapięcia.Wynalazłam resztkę turkusowej włóczki i początkowo miałam z niej wyszydełkować jakieś elementy ozdobne,coś jakby z koronki irlandzkiej.Zabierałam się za to długo w końcu zaczęłam od sznurka właśnie,który to miał być razem z tymi elementami zastosowany.A jak już go miałam to moje wrodzone lenistwo zaczęło mi do ucha szeptać :a co tam będziesz sobie duperelami głowę zawracała,sam sznurek też wystarczy:))Cóż,jak było do przewidzenia,posłuchałam tych podszeptów:))


Doszyłam zatrzaski,guziki to tylko ozdoba bo dziurek też nie chciało mi się zrobić:))

I wyszło to co widać.Szczerze mówiąc nie wiem czy mi się to podoba czy też nie:))Noszona będzie  choćby tylko po domu bo jest cieplutka i milutka.


I to tyle:))
Lecę kolejną ochronno-środowiskową plakietkę załatwiać a Wam miłego ,ciepłego weekendu życzę:))

środa, 20 sierpnia 2014

Czerwona jak cegła

Zapowiadałam,że się robi no i się zrobiła:))Ponieważ właścicielka raczej tu nie zajrzy,mogę pokazać nie czekając aż do niej dotrze:))


 Pierwsze zdjęcie najlepiej chyba pokazuje kolor.
Torebka prawie taka sama jak poprzednia,takie było zamówienie, wzorowana na torebce od Zdzid.Zamiast kółeczek ma nity,zamiast zapięcia na suwak -magnes.Poza tym jak w tamtej -kieszonka na zamek,karabińczyk,kieszonka na telefon.Torebka jest wielkości mniej więcej A4.
Kolor "ceglany"jest troszkę smutny,dlatego torebka dostała wesołą podszewkę w kropeczki:))
I tyle:)) Jak zwykle nie wiem jakie szydełko,prawie wszystkie mają startą numerację.Nici to kordonek poliestrowy robiony w dwie nitki,trudno powiedzieć ile go zużyłam ale nie więcej niż szpulkę.
    Na osobistym froncie robótkowym nic szczególnego się nie dzieje.Zielona spódniczka doczekała się podszewki ,jednak na jakąś sesję z braku odpowiedniego obuwia trzeba będzie dłuższą chwilę poczekać.Ale kiedyś będzie,jak tylko do tego obuwia dotrę:))
     W dalszym ciągu  mozolnie dzierga się sweter.Wczoraj znów dostał wyrok prucia ale dzisiaj został ułaskawiony i dziergam dalej:))W międzyczasie dorobił się rękawów:))
     A w następnym poście chyba pokażę na co zużyłam 6m udzierganego sznurka:))

No to na tymczasem ;)
PS
Sorry ale musiałam  włączyć weryfikację obrazkową,odczułam ostatnio wyjątkowo zmasowany atak spamu.Mam nadzieję,że na krótko,jak nie będzie dostępu to może się odczepią:))W razie jakbym za jakiś czas zapomniała tę irytującą weryfikację wyłączyć,co jest mocno prawdopodobne,to proszę o jakiegoś kopa przypominacza:)))Mam nadzieję że to nie zniechęci  Was do komentowania ;)

sobota, 9 sierpnia 2014

O spódniczce,kanapie i innych takich tam :))

    Ciśnienie mi spadło niemal do poziomu podłogi,chodzę obijając się o ściany.Dla mnie to absolutna nowość, bo od lat mam nadciśnienie a tu proszę,takie wybryki natury:))Nawet nie od razu wpadłam na to ,żeby sobie je zmierzyć gdy tak zataczałam się od czasu do czasu po drodze,podejrzewałam różne inne przyjemności.W razie gdybym głupoty wypisywała proszę o wybaczenie,w takim stanie nie jestem do końca świadoma tego co wyczyniam:))
No ale do rzeczy.
Odwiedziłam ja Atę u której podejrzałam zszywaną z resztek jeansów narzutę i coś mi się przypomniało.Otóż psisko moich dzieci wygryzło czy wydrapało dziurę w kanapie na której zwykle sypia. Synowa uszyła kanapie nowe obicie właśnie ze starych spodni.Ponieważ nie pamiętam żeby się ona tym publicznie chwaliła ,a doprawdy jest czym,niniejszym ja to czynię:)))
Kanapy niestety nie widać w całości (w rzeczywistości wygląda świetnie) za to zadowolonego winowajcę jak najbardziej:))
    Już informowałam,ze robię coś zielonego.Zielony jest bardzo jaskrawy,bije po oczach dużo użyć się go nie da.Gdzieś zapodziałam aparat a komórką nie mogę uchwycić właściwych kolorów.W pierwszym momencie nie bardzo wiedziałam na co się może nadać ale jakoś niemal od razu pomyślałam o takiej ukośnej spódniczce. Do kompletu dorobiłam nieduży szaliczek/otulaczyk.


Na dobrą sprawę jest jeszcze nie skończona.Nie ma wszytej gumki ani podszewki.Nad tym jeszcze się zastanawiam,tzn.podszewka będzie ale jeszcze nie jestem pewna jaka.Spódniczka jest przewidziana na jesień i wówczas też pokażę ją na ludziu,zakładając oczywiście,że to co sobie wymyśliłam (stylizacja znaczy :))sprawdzi się:))Na razie jest to tylko zapowiedź:))
Nie mam pojęcia co to za nitka,na pewno nie jest to wełna.Dziewczyny na fejsie podpowiadały sposób z podpalaniem,podpaliłam ,owszem,pali się szybko ale nie topi,pachnie jakby czymś naturalnym i dalej nie wiem czym to jest:))Zresztą,czy to takie ważne?Zostało mi tego całkiem sporo,nie bardzo wiem co jeszcze mogłoby z tego być.Jeszcze jedna  spódnica,długa?właściwie czemu nie:))A może macie jakiś pomysł?

Spódniczkę robiłam na drutach 4,5 a szalik na 7.I to na razie tyle na jej temat:))
    Na drutach mam nadal sweter,wyrok na niego warunkowo został zawieszony,robię dalej:))Pomysł na kontynuację pomału się precyzuje,jak to u mnie jak zwykle w trakcie :))Ale to jest nawet zabawne bo właściwie nigdy nie wiem jak się moje robótki skończą,czasem mam miłą a czasem niemiłą niespodziankę:)).

Przy okazji na zdjęciu widać co właśnie (między innymi) czytam.
Dziewczyny!Przeczytajcie koniecznie!Baba doprawdy wie o czym pisze i ma w 100% rację.To powinno być lekturą obowiązkową:))
    Poza czytaniem i drutowaniem też szydełkuję:))Coś czerwone jak cegła czyli kolejna torebka:))

I to by było na tyle:))
Miłej niedzieli:))

wtorek, 5 sierpnia 2014

Się dzierga,się szyje,się pruje...

Raz to ,raz tamto:))
To co się wydziergało i uszyło nie jest dla mnie ,ale że dotarło już do właścicielek, mogę pokazać:))Za to prucie moje jak najbardziej:))
Po dłuuuugim czasie wykończyłam wreszcie czarną torebkę.Uff...Strasznie się spóźniłam,torebka miała być prezentem ale nie zdążyłam.Tzn.prezentem została, tyle że mocno spóźnionym.Mam nadzieję,że osoba nią obdarowana wspaniałomyślnie mi to wybaczy:))Jakoś nie udało mi się jej po ludzku sfotografować,czarny fotografuje się koszmarnie zwłaszcza że się na tym specjalnie nie znam,ledwo jedno zdjęcie wybrałam.


Wszyłam podszewkę z zamykaną na suwak kieszonką,kieszonką na komórkę i karabińczykiem na klucze.Zamykana jest na magnetyczny zamek a na wierzchu dodałam srebrny guzik.
      Powstała też torebka nr 2.Również szydełkowa,wzorowana na torebce od Zdzid jednak robiąc ją nie korzystałam z opisu tylko ze zdjęcia.O tej co prawda informacji czy dotarła jeszcze nie mam,ale właścicielka tu raczej nie zajrzy:))
Zużyłam 3,5 motka bawełny Sunny Cheval Blanc ,125m/50g,szydełko nie wiadomo jakie bo oznaczenia się starły.






     Szyje się też,niezbyt dużo ale zawsze:))Przy okazji wszywania podszewki do czarnej torby definitywnie odmówił współpracy mój stary,wysłużony Łucznik.Wszywanie dokończyłam ręcznie a maszyna pójdzie niestety na zasłużony złom:))W międzyczasie dojechała moja druga maszyna,Brother,również nie pierwszej młodości choć nie tak stara i nie tak wytłuczona jak Łucznik.Brothera kupiłam bo Łucznik nie radził sobie z cienkimi,elastycznymi i podobnie problematycznymi tkaninami.Tak że na jednej szyłam grubsze a na drugiej cienizny.Jednak Brother ma wadę,szwankuje mu transport i mimo regulacji i napraw potyka się na każdym ,nawet minimalnym zgrubieniu.Żeby na nim wygodnie szyć ,potrzeba by trzeciej ręki do ciągnięcia:))Z tego względu coraz częściej zastanawiam się nad zakupem nowego sprzętu.Co prawda nie szyję teraz tyle co dawniej,jednak gdy już to robię to chciałabym żeby to jakoś wyglądało.
Tymczasem jednak uszyłam na tym czym dysponowałam dwie bluzki oversize dla synowej.Obie są identyczne.Ja tu tylko w charakterze manekina:))
Przód bluzki może być tyłem i odwrotnie.
Boki zszyłam szwem francuskim (chyba? razem na prawej stronie a potem na lewej?),brzegi rozcięć po prostu podwinęłam dwa razy,dekolty obszyłam lamówką z resztki tkaniny,.
Z uwagi na te transportowe problemy,szwom daleko niestety do doskonałości.Choć niewykluczone ,że to moje dalece niedoskonałe umiejętności:)))
To tyle "się szyje" a "się pruje"?
Ano będzie się pruło.Trzy razy zaczynałam sweter/tunikę/kardigan - w takiej kolejności-z wełenki którą niedawno kupiłam.Stanęło na kardiganie ale to co wydziergałam nie podoba mi się,spruję ale na razie nie mam żadnego pomysłu na kolejną wersję.Chyba odłożę i wezmę się za coś innego,może w międzyczasie coś wymyślę:))

Miłego dnia:)))

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Uroki dużego miasta

Więzienie.
Zamknięte okna wieczorem bo nienachalnie inteligentni (choć z tytułami doktorskimi)sąsiedzi mają kaprys grillować na balkonie  poniżej,rozpalając cholernego grilla czymś tak cuchnącym i toksycznym,że  natychmiastowy ból głowy gwarantowany jeśli się człowiek w porę nie zorientuje i okna nie zamknie.Ba,cuchnie nawet przy zamkniętych oknach.Przesadzam?Chyba nie,zobaczcie sami.


Zamknięte okna w nocy bo równie nienachalnie inteligentni młodzi sąsiedzi prowadzą nocne Niemców(choć po angielsku) śmiechy i rozmowy,koniecznie na zewnątrz żeby na pewno nikt nie mógł  usnąć.
Wyjące od rana do wieczora karetki.
Co roku od wczesnej wiosny do późnej jesieni trwa wokół jakiś remont,super hałaśliwy.
I sporo innych "atrakcji".
Nie cierpię tego miejsca...

A jeszcze przed chwilą było tak miło....
Nocą ciemność i cisza,zapach siana,otwarta przestrzeń....
Okna też szeroko otwarte...
No,chyba że akurat burza szalała...


I żadnych problemów z miejscami parkingowymi...
Ech...
I tylko rzeka ta sama...