Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

sobota, 25 października 2014

Na chłody

    No i skończyłam wreszcie zapowiadany komplet-czapeczka i kominek:))
Pozazdrościłam Dagmarelli i zapragnęłam mieć też coś podobnego.Chciałam już dawno ale na chceniu się zaczynało i kończyło i dopiero znaleziony w sieci wzór zmobilizował mnie:))Moja wersja nie jest tak wypasiona,tylko jednostronna a i wykonaniu można by niejedno zarzucić.Choć dziergałam na najmniejszych drutkach (2,0) to i tak nie wyszło idealnie.Wykorzystałam cieniowaną włóczkę która została z mojego kołowca i resztki czarnych,grubości skarpetkowej czyli + - 420m/10dkg.W kominie są też grubsze czarne niteczki ale kominowi zdaje się to nie przeszkadzać:))Czapce nie wymyśliłam wcześniej jakieś sensownej góry,do tego kłopoty z internetem nie pozwalały czegoś ściągnąć więc ściągnęłam po prostu wszystko do kupy.Nie wyglądało to jednak najlepiej.Zamówiłam na niemieckiej Dawandzie futrzany(sztuczny)pompon i jest lepiej ,choć mam wątpliwości czy starej babie wypada tak z tym pomponem latać:)))
Zapodziałam  sobie gdzieś aparat i do zdjęć mam tylko telefon.Ten jednak jak na złość  mi się zbiesił i fochy stroi,robi zdjęcia jak chce-raz porządnie a raz zupełnie byle jak.To na górze zrobił jak trzeba a resztę...szkoda gadać.Wczoraj też próbowałam ten komplet obfocić ale było jeszcze gorzej.Do tego pogoda też nie współpracuje.Nie zanosi się na to ,żeby mi sie udało w najbliższej przyszłości zrobić udziergowi lepsze zdjęcia więc trudno,daję co jest.



Miłego weekendu:)))

poniedziałek, 20 października 2014

Po kłopocie :)

    Miałam przejściowe kłopoty z dostępem do internetu ,z tego powodu nie udzielałam się na Waszych blogach a i na swoim nie pokazałam na bieżąco co powstało.Na szczęście kłopoty te wzięły i się rozwiązały,nie same niestety i nie bez udziału żywej gotówki ale nie ważne,ważne że znów mogę buszować w sieci:)))
A skoro mogę to pozaglądałam trochę do Was,choć jeszcze nie do wszystkich i pokażę co tam jeszcze u mnie się ulęgło:))
     Po pierwsze -nie uwierzycie! -torebka ;)Onegdaj(jak mi się ostatnio spodobało to słówko) czyli jakieś dwa lata temu wykonałam pierwszą torebkę z tej szydełkowej serii,dla synowej.Wbrew moim początkowym obawom,torba tak bardzo przypadła jej do gustu że się z nią nie rozstaje:))A że się długo już nie rozstaje więc łatwo sobie wyobrazić w jakim jest stanie,wyeksploatowana na maksa.No, nie było rady,trzeba było nową zrobić:))Chciałam zrobić inaczej niż te dotychczasowe ale nie miałam pomysłu,dopiero wracając z urlopu zobaczyłam na parkingu dziewczynę z szydełkową torebką z kółeczek i postanowiłam również kółka wykorzystać.
 Wewnątrz podszewka zapinana na zamek,w środku kieszeń zapinana i kieszonka na telefon,karabińczyk na klucze,usztywnione flizeliną dno.Klapka zapinana na rzep.

Synowa  na szczęście zadowolona choć zastrzegła,że starej nie wyrzuci, co jej sugerowałąm:)))

Kolejna rzecz będzie z serii "nie miałam co robić więc się zabawiałam".Nie miałam co robić w sensie,że byłam między kolejnymi robótkami i nie mogąc się zdecydować co robić jako następną,poplotłam sobie trochę nitki z koralikami:))Koraliki to korale.


       Robiąc porządki pod moją gruszą,zebrałam całą jedną garść lawendy:))Ba,co zrobić z taką obfitością?Nie wyrzucę przecież:))Naprędce z kawałeczka lnu uszyłam woreczek ozdabiając go szydełkowym motywem od Alicji i uszczęśliwiłam nim moje szale:)))Na pewno im się towarzystwo spodobało:))


Z zaległości to już zdaje się wszystko.

Na koniec jeszcze zajawka nowego udziergu:))

Miłego tygodnia:))

Zauważyłam ,że przybyło mi obserwatorów,bardzo serdecznie witam Was u mnie:))

wtorek, 14 października 2014

Oversize po raz kolejny

   Tym razem, zgodnie z porą roku, z rękawami.Ostatnio miałam ogromnie dużo zajęć ale mimo to nawet coś mi się uszyć udało.Ciuch tylko jeden i to już wiosną skrojony ale zawsze :)))A plany były ambitne,ech ten wieczny brak czasu:)).
Miało to być początkowo bluzką,jednak po sfastrygowaniu okazało się ,że jest jako bluzka nieco za długie i za szerokie bo od momentu skrojenia sporo schudłam.Pomierzyłam,pomyślałam i zdecydowałam,że będzie to tunika oversize.Na dole,ponieważ na tunikę było nieco przykrótko,doszyłam złożony podwójnie pas tkaniny,nieco węższy od szerokości góry,wszywając nadmiar w tę plisę.Dekolt wykroiłam zaiste imponujący,nawet jak na mnie i na moją miłość do dekoltów:)))Też zostawiłam go nie zmieniając,w końcu zawsze można go czymś przysłonić lub na coś założyć:)))Brzegi wykończyłam moim ulubionym sposobem czyli lamówką.




 Ponieważ nie miałam gotowej w odpowiednim kolorze trzeba było samej zrobić.W zapasach znalazłam odpowiednią resztkę i tradycyjnym sposobem,przy pomocy kawałka kartonika i żelazka wyprodukowałam lamóweczkę:))

Zostało mi troszkę tej dzianiny a całość wyglądała jakby jej czegoś brakowało,a czegóż to?Kieszeni naturalnie:))To też ulubiony element moich ubrań:)))A więc są i kieszenie i teraz już jest ok:)).
Niestety zbiesił się aparat:(((Zdjęcia zrobił,że pożal się Boziu ale trudno,widać mniej więcej jak całość wygląda:))

Do przyrzucenia dekoltu przydała się bawełniana chusta w pięknym czerwonym kolorze,którego jednak nie potrafi mój aparat oddać.Nie pamiętam czy już ją tu prezentowałam bo nie jest nowa.A tam,zaprezentuję najwyżej jeszcze raz,w końcu ładna jest a i kto bogatemu zabroni:))).
I to by było na tyle,uciekam bo mi łapki zgrabiały od pisania na zewnątrz,warunki iście spartańskie :))Miłego wieczoru:))

sobota, 11 października 2014

Zygzakiem

   Spodobały mi się śliczne zygzakowe szale prezentowane przez  xhaftx i zapragnęłam też takiego.Pokopałam w zapasach ,wciąż w ramach ich wyrabiania i znalazłam odpowiednie włóczki:Ranco Multy i Tiftik Natura.

Tę pierwszą kupiłam kiedyś z zamiarem zrobienia chusty w wachlarzyki podpatrzonej u Eli .Jednak okazała się tak szalona kolorystycznie ,że nijak nie dało się z niej niczego sensownego zrobić.I tak sobie leżała i nie miałam zupełnie na nią pomysłu,zastanawiałam się nad farbowaniem ale do tego nie doszło  z braku czasu.Ale gdy znalazłam też Tiftika (nie wiadomo po co kupiony) okazało się ,że się obie włóczki nieźle zgrały i zygzaki wyszły ,moim zdaniem  przynajmniej,całkiem przyjemne:))Oceńcie sami:))





Szal mógłby być nieco dłuższy,myślałam że się wyciągnie ale akryl mu nie pozwolił,za to moher z Tiftika sprawił,że jest puszysty i "przytulny":))Aha,druty nr 4,5.
W ten to sposób "załatwiłam"kolejną zaległość,zostały chyba jeszcze dwie:))Więc do następnego razu:))

      Aha,jeszcze coś. W tzw międzyczasie przerobiłam trochę mój kołowiec.Sprułam czarną plisę i za pomocą rzędów skróconych poszerzyłam nieco boki nie ruszając góry i tylko nieznacznie przedłużając dół.Teraz jest lepiej ale wciąż te opadające ramiona....Coś muszę wymyślić:)))



I jeszcze spójrzcie jak pięknie kwitną kaktusy na balkonie u mojej mamy:)))
I to już definitywnie wszystko:))Idę kończyć pakowanie bo rano znów w drogę.Dobrej nocy:)))

czwartek, 9 października 2014

Zielono mi

Czyli niekoniecznie jesiennie :))Ale sesja jeszcze w dość zielonym wrocławskim parku więc się w otoczenie wpisuję:))
Spódniczkę już pokazywałam ale obiecywałam też "na ludziu"zaprezentować co też niniejszym czynię.Sesja nie wyszła zbyt dobrze bo przez ciągły brak czasu mogła być tylko w samo południe,w piękny słoneczny dzień.Dzień i pora cudowna na spacer ale na zdjęcia nie bardzo. Jednak już nie mam czasu na powtórkę więc będzie co jest.
Do spódniczki zrobiłam dwa szaliki/otulacze.Pierwszy też już był razem ze spódniczką pokazywany i to jest wersja na dni takie jak ten:))W sumie chodziło tylko o to żeby spódnica do czegoś pasowała:))




Zawzięcie pyskuję do fotografa bo wciąż robił coś -moim zdaniem-nie tak.Aż się sama  dziwię,że mi w końcu nie rzucił tym aparatem:)))Obecna przy tym moja mama tylko głową kręciła jaką to ma wredną córkę:)))

 Na nieco większe chłody zrobiłam otulacz już ,że tak powiem,normalnej wielkości.Oba zresztą dziergane identycznie jak spódnica.



 Sposób dziergania ,myślę,ogólnie znany.Gdzieś w czeluściach Ravelry jest opis wykonania takiej spódnicy ja jednak z niego nie korzystałam.
Edycja:
Okazuje się,że sposób nie jest oczywisty dla wszystkich więc podaję linki do opisów
angielski:http://www.knitty.com/ISSUEff10/PATTlanesplitter.php
i po polsku :http://makunka.blogspot.com/2013/03/lanesplitter-skirt.html

I po sesji już na luzie spacerkiem przez mój ulubiony Park Szczytnicki:)))

Dobrej nocki:)))

środa, 8 października 2014

A mnie jest szkoda lata.....


    Wpadłam na chwilę zameldować się że jestem:))Z krótkich wakacji wróciłam już jakiś czas temu. Pogoda dopisała i nawet kąpiel morską zaliczyłam.Do tego byłam z przyjaciółką i wreszcie miałyśmy czas żeby się nagadać:))) Po powrocie natychmiast wpadłam w wir pilnych spraw do załatwienia przed kolejnym wyjazdem.Jak zwykle biegiem działka,lekarze,rodzinne obowiązki,dom a za chwilę znów walizki pakować,oponki zmienić i jazda:)) Świnoujście fajne miasto,cudna plaża i we wrześniu przyjemny luzik,polecam:))




Pani plotła świetne rzeczy ze sznurka,tak jakoś po prostu,na palcach:))Super!



Robótkowało się też,a jakże tyle ,ze bez efektów ;)Skarpetek tam zaczętych do tej pory nie skończyłam :))A pani na ławeczce dziergała piękne serwety na drutach.














I dokądkolwiek byśmy nie szły,nieodmiennie trafiałyśmy do pewnej budki gdzie dawali przepyszne rurki i gofry z prawdziwą bitą śmietaną:)))

Zajrzałyśmy też do sąsiadów 
I  pożegnanie....

I żal że tak krótko....