Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

środa, 22 kwietnia 2015

Na szybko

    Tak właśnie ostatnio działam.Wpadłam na chwilę do domu i usiłowałam wszystko w krótkim czasie ogarnąć.Święta,porządki,ogród,spotkania rodzinne i z przyjaciółmi.Na dzierganie w ogóle czasu nie starczyło a i wciąż boląca ręka nie bardzo na nie pozwala.Jedynie skończyłam sukienkę dla małej panienki.

Sukienka z marceryzowanej bawełny w pięknym chabrowym kolorze,jednak w zamieszaniu zapomniałam szczegółów.Wzorowałam się na podobnej sukience wygrzebanej gdzieś w sieci ale niestety nie znalazłam źródła więc nie będę jej pokazywać.
To tyle moich robótek,tak właśnie na szybko:))

      Jadąc po nowe rośliny do ogrodu cyknęłam parę fotek z cyklu "cudze chwalicie,swego nie znacie".To moje strony,prawda że fajne górki?Ale wiosna w tych górkach jakoś mało jeszcze widoczna.






      Przypadkiem dowiedziałam się  że miejscowy sklep z lnem będzie likwidowany więc jeszcze musiałam znaleźć chwilę żeby zobaczyć co  zostało.  A zostały fajne tkaniny,koronki,przędze.A to moje łupy:)))
Najchętniej natychmiast dobrałabym się do nich ,niestety,czasu brak.Zniknęły w czeluściach szafy żeby poczekać na bardziej sprzyjający czas,na pewno jednak nie na to lato :((

Ja tymczasem  znów się spakowałam(jak ja tego nie cierpię) i machnęłam się przez Bałtyk ....
.....żeby z zachodem słoneczka wylądować w Szwecji ....

.....i teraz to już nic na szybko:)))

wtorek, 7 kwietnia 2015

Podpatrzone i skopiowane

    Przed dwoma miesiącami Kankanka pochwaliła się cudną bransoletką.Zobaczyłam i zapałałam żądzą-też  taką chcę,muszę ją mieć!Będąc w Pasjonaterii na zakupach, dostąpiłam zaszczytu obejrzenia cuda w naturze a nawet pomacania.Mało tego,dostałam pozwolenie na skopiowanie:))I na dodatek od tej niedużej osóbki o wielkim sercu dostałam potrzebne materiały a więc filc i zamki.
Aniu,jeszcze raz dziękuję:))
Trochę czasu minęło zanim się do tego zabrałam.Moja wersja jest inna ponieważ czesanki które teoretycznie gdzieś w domu są , tak skutecznie się ukryły że za chiny nie mogłam ich znaleźć.Po bezskutecznych poszukiwaniach dałam spokój i zaczęłam kombinować czego by tu użyć w zastępstwie.W ręce wpadł mi udłubany w ubiegłym roku naszyjnik.Jakoś nie bardzo mi się podobał,miałam go przerobić ale nie miałam pomysłu.Szkoda mi było tych kamieni bo są piękne i szkoda byłoby ich nie nosić.W końcu zniszczyłam naszyjnik a kamienie umieściłam w bransoletce.Do tego dodałam jeszcze poniewierającą się resztkę koralików w pasującym kolorze, które zostały od tej bransoletki  i wuala:)))
Zrobiło się ładnie na świecie,wybrałam się na inspekcję mojej działki a przy okazji wyprowadziłam na spacer bransoletkę  w celu sesyjnym:)))
 Moja bransoletka nie ma zapięcia,spód podkleiłam cienkim filcem.


"Dzieło" będzie numerem 14/52 z wyzwania u Yadis.

A wiosna bardzo nieśmiała ale jest:))

No to ciepłej i słonecznej  wiosny :)))

czwartek, 2 kwietnia 2015

Konsekwentnie

      Konsekwencja to nie jest coś właściwe mojemu charakterowi,powiedziałabym że raczej wręcz przeciwnie.Tym bardziej więc jestem dumna z siebie ,że udaje mi się dotrzymywać narzuconego sobie reżimu wyrabiania zapasów i nie kupowania nowych wełen.Tym razem padło na trzy motki takiej beżowej włóczki
oraz resztki czarnego akrylu z tej spódniczki.W ubiegłym roku zrobiłam dla synowej sweter ,który tak mi się spodobał że postanowiłam zrobić sobie taki sam.To "taki sam" zwykle mi nie bardzo wychodzi,zawsze coś zmienię ,tak było i tym razem,ale w każdym razie podobny:))Sweter powinien być dłuższy,prawie tunika jednak włóczki było trochę za mało.Zmienić projekt?Dokupić?Innego pomysłu na tę włóczkę nie miałam.Z drugiej strony miałam przecież nie kupować.Więcej czarnej?W końcu stanęło na tym ,że jeżeli włóczka będzie jeszcze dostępna to dokupię motek.Była ,dokupiłam i w sumie i tak wyszłam na plus bo co prawda kupiłam jeden motek ale jednocześnie pozbyłam się czterech zalegających:)))
Sweter zaczęłam od dołu,robiłam dwie części żeby z boku uzyskać rozcięcia,po czym połączyłam obie i dalej już w okrążeniach.

Musiałam jakoś połączyć ten beż z czarnym.Początkowo myślałam o zwykłych paskach jak np.w tym swetrze ale to byłby niemal taki sam sweter a poza tym zachciało mi się na odmianę jakichś fajerwerków.Pogrzebałam tu i ówdzie i odpowiednie  u Intensywnie Kreatywnej znalazłam.Spodobały mi się łotewskie warkocze.Okazały się bardzo łatwe gdy je Agnieszka w sposób bardzo przystępny pokazała.
 W okrążeniach robiłam do wysokości pach (dodając po kilka oczek z boków na ich podkrój) i jednocześnie dekoltu,następnie  rozdzieliłam robótkę i zrobiłam po kolei obydwa przody i tył."Zszyłam" na ramionach ,ostatnio moją ulubioną metodą trzech drutów.Włóczki mi niebezpiecznie szybko ubywało więc zaczęłam kombinować.Golf miał być początkowo jednokolorowy ale  oszczędzając beżową, też połączyłam ją z czarną.
 Niestety brzeg golfa uparcie się wywijał i za nic nie chciał leżeć jak należy.W końcu w desperacji złapałam za żelazko i wyprasowałam ten brzeg.Owszem ,bardzo ładnie się położył, jednak po tym zabiegu golf już nie był golfem a stał się kołnierzem.No cóż,niechętnie ale pogodziłam się z tą zamianą:))Z rozpędu wyprasowałam cały sweter, co zastąpiło blokowanie i w sumie dobrze mu zrobiło,w końcu w składzie większość to akryl.
Z reszty włóczki dorobiłam rękawy wyrabiając nitkę niemal co do centymetra.
Wydają się wąskie ale nie jest tak źle ,za to bez kłopotu dają się pod kurtkę założyć.
I tak powstał ten oto sweter:



 Na zdjęciu widać,że sweter ma jeszcze kieszonki,a właściwie atrapy kieszonek.Niestety,to totalna porażka ,nawet mi się nie chce pisać o tym.Pruć się nie opłaca bo trzeba by cały sweter spruć a włóczka nie jest po prostu tego warta,muszę więc z tym żyć:(((
 
Gdyby nie to,byłabym z niego bardzo zadowolona.Mógłby być jeszcze odrobinę luźniejszy,tego rodzaju ciuchy wolę mniej dopasowane ale tylko na tyle wystarczyło.Włóczka ,mimo że z niskiej półki,jest fajna,ciepła i przyjemna.Mam z niej  czapkę i komin i bardzo je lubię,fajnie się noszą.Włóczka jest ta sama tylko kolor inny.
Zużyłam cztery motki tweedu i jakieś pół motka,może więcej,  czarnego akrylu,który robiony był w 6 nitek żeby dopasować grubość.Druty nr 6.
Będzie to nr 13/52 z wyzwania u Yadis.

A jak tam u Was przygotowania do świąt?U mnie ograniczyły się do umycia okien,pogada mi jak widać sprzyjała ;)
 

Pozostało mi życzyć Wam Świąt z lepszą pogodą,wesołych i słonecznych,prawdziwie wiosennych:))))
 

 



środa, 1 kwietnia 2015

Wyniki candy

    Wprawdzie dzisiaj Prima Aprilis ale to co mam do zakomunikowania to nie żart:))))
Wczoraj minął termin zapisywania się na książki Hanny Bakuły.Chętnych nie było wielu,zgłosiło się pięć pań.Jako że moje wrodzone lenistwo nie zna po prostu granic,nie chciało mi się napisać tych pięciu karteczek z imionami:)))Rozejrzałam się wokół i wzrok mój padł na .......nie zgadniecie ;).....
 No czemu właściwie nie?
Świeczuszki zostały ponumerowane,przewrócone i porządnie wymieszane.....
...a następnie moją ręką ( bo ja sierota wprost nieprawdopodobna bywam:)))) wylosowany został nr
Tak więc książki pojadą do Basi-barbaratoja :)))Basiu gratuluję i proszę o adres.
Pozostałym paniom dziękuję że wzięły w zabawie udział:)))

Miłego dnia i nie dajcie się nabierać ;)