Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

wtorek, 20 czerwca 2017

Na upały

         Ze zdobytej kiedyś w sh spódnicy w urocze różyczki, powstał prościutki ,luźny top na gorące dni.Niby taka prościzna ale zajęła mi pół dnia.Materiał to tylko wiskoza a fochy i zachowanie jakby był jedwabiem.Do tego przeszycie czegokolwiek w miarę prosto na mojej kapryśnej maszynie graniczy z cudem.Żeby sobie jeszcze bardziej utrudnić, lamówki postanowiłam zrobić sama bo nie chciało mi się do sklepu lecieć.Jakoś się z tym uporałam,powiedzmy, w miarę znośnie ,w każdym razie do noszenia się nadaje ale jak chcę szyć to jednak muszę poważnie pomyśleć o zakupie maszyny






Przy okazji-kiedyś ktoś pytał jak zrobić lamówkę.Obiecałam to pokazać ale jakoś tak nie było okazji.Chciałam to tym razem nadrobić jednak zdjęcia wyszły mi fatalne,niewyraźne i w ogóle do niczego.Żeby się jednak jakoś z obietnicy wywiązać,znalazłam opis w sieci,proszę tutaj zajrzeć gdyby się ktoś chciał w lamówki pobawić:)))



Słonecznego lata:)))

piątek, 16 czerwca 2017

Shopper bag

        Zaczęłam w ubiegłym roku,zajawkę jeszcze w październiku  pokazywałam przy okazji mochilli nr 4.Potem jakoś tak mi się odechciało tego szydełkowego tkania.Sporadycznie się za nią brałam ,kilka rzędów przerobiłam i znów w kąt.

Czas niechęci jednak minął ,wzięłam się za torbę po raz kolejny i tym razem,okazało się, ostatni.
Denko zrobione jest z żyłką i jest odpowiednio sztywne.

Żyłka jednak skręca mi się trochę  i z jednej strony trochę się to dno zadziera.

Problem prawdopodobnie zniknie jeśli powisi trochę odpowiednio obciążona.Żyłkę wrobiłam też w dwa przedostatnie rzędy,żeby odpowiednio usztywnić brzeg torby.
W zrobione na szydełku rączki wszyłam gruby sznurek.


Wszyłam jej podszewkę w mało praktycznym jasnym kolorze ale to był jedyny materiał w moich zapasach pasujący kolorystycznie.


Nie ma zapięcia ale w środku przyszyta jest zamykana na zamek mała torebka na portmonetkę .Nie do pokazania bo jest prowizorką do przerobienia:)))


Włóczki to bawełny i mieszanki bawełny z akrylem,tak +- 0,5 kg.
I cóż,torba natychmiast stała się moją ulubioną i podejrzewam,że ta z pewnością będzie intensywnie użytkowana:))

Miłego weekendu :)))

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Cudze chwalicie,swego nie znacie

To niby ja co to tak ciągle chwalę boński ogród botaniczny :))))
Ale swoje (niektóre)też znam,doceniam i chwalę ( tu np.).Nie udało mi się być na publicznym robótkowaniu ale niejako w ramach rekompensaty odwiedziłam arboretum w Wojsławicach.
Stara część ogrodu zachwycająca jak zwykle choć na najbardziej spektakularny czas kwitnienia azalii i rododendronów spóźniłam się,niestety.
 







W Wojsławicach byłam ostatnio kilkanaście lat temu i teraz byłam ogromnie zaskoczona jak bardzo ogród się zmienił.Całe mnóstwo nowych nasadzeń,buduje się następne założenia ogrodowe,ogród stał  się ogromny i trzeba się naprawdę nachodzić,żeby nacieszyć oczy tymi cudownościami.









Widać,że to wszystko  nowiutkie rabaty,jeszcze nie całkiem obsadzone.Świeżutkie nasadzenia.
Między innymi pięknymi piwoniami ,jedna zupełnie inna,w oryginalnym łososiowym kolorze,którego zdjęcia niestety w pełni nie oddają.







A obok coś "dziewiarskiego"- pasą się trawiasto-kamienne owieczki:)))

 

 

 
 Mnóstwo miejsc do odpoczynku w uroczych altanach,na ławeczkach między rododendronami czy wśród kwiatów,albo można sobie po prostu poleżeć na rozległych trawnikach:))










Gorąca linia z synową i relacja na bieżąco :)))

A oprócz uczty dla oczu ,cały ogród jeszcze cudnie pachnie  ostatnimi azaliami,pierwszymi różami,pachną piwonie,jaśminy i inne kwiaty,a do tego zapach siana:)))


Na wzgórzu (dość wymagającym kondycyjnie zresztą;))ciągną się całe łany liliowców.W Wojsławicach mamy ich kolekcję narodową,największą w Polsce i jedną z największych w Europie.Niestety dopiero zaczynają kwitnąć i choć zamierzam tam wkrótce jeszcze raz pojechać,to obawiam się że nie zakwitnie ich do tej pory zbyt dużo.

 



Nie tylko dla liliowców warto wspiąć się na to wzgórze.Spójrzcie jakie stamtąd są widoki.
Sorry że ja się tak  wszędzie w kadr wpycham ale nie planowałam właściwie posta na ten temat, stąd zdjęcia "prywatne":))))


 Zmęczeni wspinaczką odpoczęliśmy nieco pomiędzy czereśniowymi drzewami ,posilając się przy okazji tymi pysznościami i już mieliśmy wychodzić,gdy odkryliśmy jeszcze jedną,nową część ogrodu:))











Niezwykle udana wycieczka,zwłaszcza że to nie był weekend a co za tym idzie niewielu odwiedzających.Za niewygórowaną cenę 15 zł (w cenie parking,WC,Wi-Fi) można spędzić dzień w naprawdę cudownym miejscu.

Miłego tygodnia:))

czwartek, 8 czerwca 2017

Rolety rzymskie

      Wreszcie mam nowe okna!
Cieszę się nimi ogromnie,bo stare były naprawdę okropne.Ale mam też na przeciwko sąsiadów i jakkolwiek nie lubię firan i bardzo podobają mi się "gołe" okna,to jednak niekoniecznie chciałabym być obserwowana gdy latam po domu np.w bieliźnie, bo akurat mam taki kaprys :)))
Tak więc jakieś firanki być muszą.Na firanka.pl znalazłam to co chciałam,firany takie,których prawie nie widać a dają mi poczucie prywatności.

Ale to w dzień,natomiast wieczorem niezbędne były jakieś zasłony.Od początku wiedziałam,że mają to być rolety rzymskie,choć początkowo myślałam,że same,bez firan, i że będę chciała uszyć je samodzielnie. Początkowo zamierzałam kupić gotowe systemy do rzymskich rolet ale to całe oprzyrządowanie wydało mi się trochę za drogie.Można się spokojnie bez tego obejść,zwłaszcza,że jeszcze dochodzi koszt tkaniny.Właśnie,tkaniny.Długo zastanawiałam się z czego te rolety uszyć,rozważałam różne opcje aż trafiłam do sklepu ze starzyzną (gdzie się głównie ostatnio zaopatruję z powodu,że remont wykończył mnie był finansowo;)))),i tam oprócz kilku gratów wpadły mi w ręce zasłony z  satyny bawełnianej,nie za grube ani nie za cienkie,w odpowiednim kolorze ,idealne po prostu:))

Zamiast kosztownego systemu,wystarczyły  kantówki z naklejonym rzepem i haczykami, listewki na dół.



Do tego zakupiłam fiszbiny,sznurek i kółeczka.

I wzięłam się za szycie.A najpierw za rozmierzanie,które jednak -mówiąc kolokwialnie- spieprzyłam,bo gotowa roleta okazała się nieco za krótka.Mnie to aż tak bardzo nie przeszkadza,ale może coś z tym zrobię,na razie się zastanawiam.W każdym razie rolety są a ja mimo błędów jestem z nich bardzo zadowolona.A błędy?Jest co nieco do poprawienia ale co tam,pierwsze koty za płoty:)))Następne będą idealne:)))


Ponieważ wciąż nie wszystko jest skończone,firany widoczne powyżej wiszą prowizorycznie przyczepione szpilkami i pinezkami do starych kijków od karniszy.Z czasem powieszą się porządnie tak jak na pierwszym zdjęciu:)))

Cały koszt trzech rolet to coś niewiele ponad 100 zł:)))Nie wiem ile kosztowały kantówki i listewki ale chyba niedużo w sklepie budowlanym,rzep miałam w domu.

Takimi to robótkami się zajmuję,do tego jeszcze coś domalować,wypakować,posegregować,poukładać itd.itp.Niewiele ostatnio drutuję ale właśnie przyjechały do mnie takie śliczne moteczki z Liloppi .Ma być z nich chusta ,bo już naprawdę dawno żadnej nie było:))