Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

poniedziałek, 30 października 2017

Uszytki urlopowe

     Jak już pisałam,szwedzki urlop tym razem niezbyt się udał.Naturalnie mam na myśli tylko pogodę:))) .Wiadomo jednak,że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Choć niekoniecznie dla mnie;) Synowa w trosce o to żebym się nie nudziła,już zadbała żeby mi "rozrywki "nie zabrakło:)).Nazywało się to ,że trzeba przetestować zakupionego właśnie Brzydala czyli Singera Heavy Duty,zwłaszcza że też przymierzam się  do zakupu jakiegoś nowego sprzętu szyjącego bo stara maszyna nie wyrabia a druga,niby mocniejsza,padła z przepracowania ;)
Brzydal,nie powiem,może najpiękniejszy nie jest,ale sprawował się bardzo dobrze.Szyło się dobrze i cienkie i grube,na nic nie wybrzydzał i robił co kazano.Fajny sprzęt w tej klasie cenowej,swojego czasu Agnieszka Intensywnie Kreatywna  go przetestowała i napisała wyczerpującą recenzję.

 Co więc się szyło?
 Szyła się kurtka.Mimo mojego oporu zostałam do tego zmuszona.Ja przede wszystkim nie umiem szyć bez wykrojów,nigdy się nie uczyłam konstrukcji,w ogóle samouk jestem.Jakoś w koncu wykroiłam,do tego jeszcze trzeba było wzór dopasowywać,dalej kombinacje,sto przymiarek,dopasowywanie w nieskonczoność ale w koncu w bólach się uszyła.Z podszewką,z kapturem,na zamek i z nakładanymi kieszeniami.



 Co jeszcze?
Kuchenne krzesła jakoś się opatrzyły i zapadła decyzja,że dostaną nowy kolorek i nowe ubranka.Ubranka miały być z bawełnianej surówki,wymyślne,z nową gąbką,z falbankami ,wiązaniami i w ogóle fajerwerki:)))Szczęście dla krzeseł,że te deszcze padały i padały, bo ogromnie dużo pracy przy tym krzesłowym przyodziewku było i przy pięknej pogodzie chyba by mi się nie chciało.
Cztery poduchy już uszyte.

Krzesełka na razie tylko oszlifowane i przygotowane do malowania



A tu już krzesełko ,wlazłszy na stół,dumnie pozuje w nowym kolorku i nowej szacie:)))
Tyle z uszytków do pokazywania.Wspólnymi siłami (moje krojenie-synowej szycie)uszyły się jeszcze serduszkowe zasłonki/firanki-ozdóbki po prostu- do okien.Nie załapały się jakoś na sesję zdjęciową i tylko na powyższym zdjęciu widać rąbek z wiązaniem.Poza tym miały jeszcze powstać rzymskie rolety.Niestety urlop mi się skonczczył i zdążyłam uszyć tylko jedną a i ta nie dostąpiła zaszczytu sfotografowania bo nie dotarły zmówione do niej fiszbiny i w związku z tym nie prezentowała się jak należy.Resztę synowa musi sobie sama doszyć:))

To tyle moich urlopowych wyczynów przy maszynie:))A nie tylko szyłam ,jeszcze szydełko było w intensywnym użyciu:))Pracowity był ten urlop:))

Miłego tygodnia:))


niedziela, 8 października 2017

Męski.Miał być ...

    Miało być o szwedzkich uszytkach ale przypadkiem otworzył mi się zaczęty inny post więc o uszytkach będzie później:).

       Zachciało mi się metody na c .Bo to fajna metoda jest pod warunkiem,że ktoś ją ogarnia.Przyznam ,że ja nie za bardzo.Szukałam jakichś wyjaśnień i nawet znalazłam ale jak wzięłam się za te wyliczenia.....Przyznaję ze wstydem-pokonały mnie:( Jednak  na metodę na c ,lub coś na jej podobieństwo,mimo to się uparłam.Tym razem też (choć postawiłam na sposób tradycyjny czyli dziergaj-pruj,dziergaj-pruj,dziergaj-pruj dopóki włóczka to wytrzyma lub wyjdzie to co wyjść miało ) jakichś obliczeń jednak nie uniknęłam:))) W końcu ogarnęłam to ale co z tego,gdy ramiona wychodziły mi nazbyt spadziste a tył się zadzierał.
Szczęśliwie dla mnie podzieliłam się zmartwieniem na Robótkowym Spotkaniu na Fb i znalazła się dobra dusza,która podpowiedziała,gdzie znaleźć inny sposób na zrobienie swetra od góry razem z rękawami i bez zszywania.

Powstało w końcu coś.Druty (chyba) 4,zużycie włóczki jakieś 50 dkg,może trochę więcej bo jeszcze bawełna.


Niby ok ale cóś temu swetru było nie tak :/
 Przeznaczony do niego mężczyzna też nie zapałał do swetra jakimś widocznym uczuciem :(
Ale ja bywam uparta.Miał być sweter to będzie,nawet żebym go miała jeszcze z pięć razy pruć.
Wiem,wiem, na głupotę nie ma lekarstwa.
Tak więc wywaliłam całą górę wyciągając nitkę ,....

 ....połapałam oczka na jeden drut i tym razem dziergałam w przeciwną stronę ,wykorzystując metodę opisaną przez Makunkę na jednym z filmików w E-dziewiarce.
 Muszę przyznać,że włóczka (mieszanka wełny i akrylu)okazała się nad wyraz wytrzymała.Dzielnie zniosła te wszystkie prucia i dała się pod parą z żelazka ładnie wyprostować.
 Nawet bez jakiegoś większego prucia udało mi się drugą wersję swetra ukończyć.




Niby wszystko ok.
Przy przymiarce zobaczyłam z tyłu rękawa TO:

Jak ja się mogłam tak pomylić i tego nie zauważyć?!
Mężczyzna po raz kolejny nie okazał większego entuzjazmu a mnie nie wystarczyło już zapału do kolejnej przeróbki.
Nieszczęsny sweter wisiał sobie dłuższy czas na Chudej gdzie wypatrzyła go szwagierka.Ta na odmianę zapałała chęcią posiadania i szczęśliwie bubla się pozbyłam.

Teraz jestem w trakcie dziergania kolejnego swetra metodą dziergaj-pruj i właśnie sprułam po raz piąty?Jakoś tak i zastanawiam się czy ja na pewno umiem robić na drutach :/.

Miłej niedzieli:)

piątek, 6 października 2017

No i cóż,że jak zwykle raz do roku ze Szwecji ;)

    Lato było i minęło,na jego zakończenie przeleciałam się jak zwykle do Szwecji. Ta jednak okazała się dla mnie w tym roku niezbyt łaskawa i potraktowała mnie zimnem i deszczem.Zupełnie odmiennie niż w w ubiegłym roku o tej samej porze,kiedy to było ciepło i słonecznie.
Tym razem większość urlopu wyglądała właśnie tak:


Co można robić w taką pogodę?Robótkować oczywiście,cóż by innego:)))Synowa już tam zadbała żebym się nie nudziła:))Kupiła "Brzydala" no i nie było to tamto,trzeba było przetestować.

Co z tego testowania wynikło,pokażę "następną razą".Oprócz szycia dłubałam też coś na szydełku a że nie zdążyłam obfocić,to też pokażę nieco później.

Na razie powspominam trochę Szwecję,którą nieodmiennie jestem zachwycona,nawet jak mnie nie rozpieszcza słońcem.







Zdarzały się jednak i lepsze dni.
Bo z góry lepiej widać.
 


I piękne wieczory...






Nawet alpaki zwykle stojące przy ogrodzeniu,tym razem się na mnie wypięły i urzędowały gdzieś daleko na pastwisku :(


I grzybów było tyle co kot napłakał :(


I dopiero w ostatni dzień zrobiło się naprawdę [pięknie.


Uwielbiam ten widok  przeglądającego się w jeziorach nieba.

Eee....nasz minister tu był ?


 Zwróćcie uwagę na drogi w lesie,cudo.Parę dni temu byłam w naszym lesie,w błotnistych koleinach można się było utopić.

I żeby miara niesprawiedliwości się dopełniła,w tym samym dniu pokazały się wreszcie grzyby.

Ale i tak lubię Szwecję:)))

I na koniec taka szwedzka ciekawostka.Otóż pewien pan,właściciel pewnego konia, otrzymał całkiem wysoki  mandat.I za cóż?Czyżby źle swego konika traktował?Czyżby kazał mu ceprów nad Morskie Oko wozić?Skądże.Pan otrzymał mandat ponieważ nie zadbał o towarzystwo dla swojego konia.Tak,tak,nie ma się z czego śmiać.Konie to towarzyskie stworzenia,same na pastwisku wpadają w depresję i trzeba im zapewnić towarzystwo w postaci drugiego konia,albo osła, albo np.owiec:)))
No i czy to nie fajny kraj?