Prawa autorskie

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym blogu są mojego autorstwa i stanowią moją własność.Jeśli jest inaczej-wyraźnie informuję o tym.Proszę nie kopiować ich i nie rozpowszechniać bez mojej zgody.Dziękuję.

sobota, 4 listopada 2017

Drobne zaległości

    Trochę tych zaległości mi się uzbierało gdyż te jesienne miesiące bardzo intensywne były i nie miałam głowy do ich prezentowania.Ponieważ miałam w planie wyjazd,chciałam przedtem jak najwięcej spraw ogarnąć.
Wciąż się pomału przeprowadzam ,co rozpakuję,próbuję sortować,pozbywać się niepotrzebnych rzeczy.Tym razem wzięłam się za włóczki.I się za głowę złapałam!Wcześniej poutykane w różnych miejscach nie rzucały się tak w oczy.

To co widać to tylko część,którą powyciągałam z tych różnych zakamarków.Są jeszcze dwa spore pojemniki,jeden z wełną ,drugi z bawełną.Już od dłuższego czasu jestem na odwyku,włóczek niemal nie kupuję,wyrabiam to co jest ale to jakieś szalenstwo,kiedy ja tego tyle zgromadziłam?!

     Korzystając z pięknej pogody,ogarniałam swoje miejsce pod gruszą.Ogarnianie polegało głównie na paleniu gałęzi pościnanych podczas sezonu i ścinaniu kolejnych.Zamierzam wyciąć trzy jabłonki,być może też czereśnię,zostanie śliwa ,grusza (bo pod czym będę leżeć?:)))i świeżo posadzona brzoskwinia.W zamian zamierzam posadzić kilka jabłonek kolumnowych.Dużych drzew po prostu nie ogarniam,trzeba je ciąć,czasem opryskać a to już dla mnie za trudne.

Zdążyłam posadzić kilka nowych roślin i trochę nowych cebulek tulipanów.A poza tym cieszyłam się ostatnimi pięknymi kwiatami.


I owocami:))Prawdopodobnie też ostatnimi ,przynajmniej z tej jabłonki.

Ten rok okazał się obfity w grzyby i takiej okazji nie można było przegapić.Pierwszy raz od dawna udało mi się połazić po lesie i nawet nie na darmo:))Grzybów było na tyle dużo,że nawet małe zapasy mam:))Nie tylko w słoiczkach ale i w zamrażarce a i ususzyłam też kilka.

I sok z własnych malin.Tego też od dawna już nie robiłam,to pierwsze "słoiki" od lat:))Ilość może niezbyt imponująca ale jeszcze kilka doszło.Mała rzecz a cieszy:))Mało tego ,tak się kuchennie rozpędziłam,że nawet chleb sobie piekłam.W koncu nowiuśki piekarnik niech do czegoś służy ;).Synowa w Szwecji piekła takie chlebki i tak mi posmakowały,że sama też zaczęłam piec.Chlebek jest pyszny,czosnkowy i bardzo łatwy do zrobienia.
Gdyby ktoś chciał spróbować ,to proszę,tu jest przepis.

Biorąc pod uwagę,że miało mnie nie być 1 listopada,musiałam przygotować wszystko wcześniej,między innymi popełniłam taki stroik.
 
Zdarzyło mi się też inne "dzieła"dekoracyjne popełnić,jako wymyślone "na szybko"prezenty:))



 A poza tym cieszyłam się wnukami i starałam się spędzać z nimi jak najwięcej czasu:))


Między innymi odwiedziliśmy z wnuczkiem fajne miejsce we Wrocławiu- Kolejkowo.Jak będziecie mieli okazję,to zajrzyjcie na Dworzec Świebodzki bo tam się to znajduje,warto.

 Poza tym wszystkim jeszcze szyłam ,szydełkowałam i drutowałam ale co, to może już pokażę "następną razą":))

Miłego weekendu:)))

22 komentarze:

  1. Z wełenkami mogłabyś mały sklepik założyć ;-)
    Bywam we Wrocławiu, ale okazuje się ,że jest tam jeszcze sporo miejsc w których nie byłam. Pojadę tam bo lubię stare lokomotywy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocław ma wiele do zaoferowania,ja bywam tam co kilka a w sumie niewiele jeszcze widziałam:))A jak lubisz Basiu stare lokomotywy,to polecam Jaworzynę Śl.i Muzeum Kolejnictwa.

      Usuń
  2. Ależ zapasy :O przy takich zdjęciach pocieszam się, że ze mną jednak nie jest tak źle :D
    Chleb wygląda przepysznie, ale ta deska... ta deska jest boska!

    OdpowiedzUsuń
  3. Imponujące zapasy. Widać, że jesteś przygotowana na długie jesienno-zimowe wieczory :))
    Przyjemne zdjęcia z ogrodu.
    A taki chlebek sobie zrobię. Wygląda pysznie.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chlebek nie tylko wygląda pysznie ale taki właśnie jest:)

      Usuń
  4. Kocham Twoje włóczki. Jeśli miałabym miejsce, mogłabym mieć ich dużo, wszędzie, jak książki, które posiadam. Widzę, że sporo się u Ciebie dzieje. Grzybki, malinki, co swoje, to swoje, bez chemii. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych włóczkowych zapasów jest stanowczo za dużo,mnie przerażają.Żałuję,że mam za mało czasu na ogród i przetwory,rzadko uda mi się zebrać trochę owoców i coś z nich zrobić.

      Usuń
  5. Czytam zawsze jak napiszesz ale z tym komentowaniem a przynajmniej zostawieniem śladu bytności to dużo gorzej :(
    Poprzedni wpis bardzo mi się podobał a cmentarze też lubię odwiedzać. Za to w tym śmiem twierdzić, że zupełnie nie jesteś osamotniona w posiadaniu zapasów włóczkowych a pomyśl jak wygląda zapas prządko-dziewiarki i wcale nie mam na myśli towaru ze sklepiku :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komentowaniem mam tak samo,a nawet z bywaniem ostatnio różnie bywa i potem czytam hurtem:))Te zapasy mnie wkurzają bo sporo jest po prostu włóczkowego chłamu z którym teraz nie mam co zrobić a z drugiej strony nie mogę sobie nowych cudnych włóczek kupować,bo przecież tyle ich mam:)))Sytuacja patowa:))

      Usuń
  6. Sporo włóczek:) Ja też tyle miałam ale już drugi rok nic nie kupuję i zrobiłam porządki. Część wyrobiłam a część sprzedałam i uwolniłam półki w szafie:) Teraz biorę się za materiały:) Wspaniała wycieczka:) A jabłonek szkoda:) Swoje drzewa prowadziłam od początku nisko i teraz nie mam problemów:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę musiała ze swoimi wloczkami też coś zrobić, może przynajmniej część da się sprzedać.Z jabłonkami jest ten problem, że nie mam jak ich dopilnować bo mnie ciągle w domu nie ma a jak wyrosną za dużo to rady nie daję, muszą być takie, które nie rosną.

      Usuń
  7. Tonko, w największym skrócie, proza życia:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm ja się boję wszystko z szafy wyciągnąć naraz...jak juz to przeglądam szufladami:))Wrocław uwielbiam o każdej porze roku, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Sporo tego masz, jest w czym wybierać i tylko dziergać i dziergać :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż za dużo Małgosiu, to już nie cieszy a przytłacza.

      Usuń
  10. Niezły chomik z Ciebie - niestety, ja mam podobnie. Jesienny ogród taki nostalgiczny, refleksyjny, moje klimaty. Na chleb nabrałam ochoty, wygląda bardzo apetycznie:) Cieplutko pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się , szczególnie pierwsze zdjęcie, ciekawe dlaczego?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń